Karrmela wrażenia z Black Mesy


Tak, żeby zakończyć już ten cały Black Mesowy szał na blogu i wrócić do normalnych wpisów czas w końcu spisać wrażenia.

Na Black Mesę, każdy kto miał związek z Half-Life’m większy niż ze słyszenia, lub z zagrania i odstawienia gry w kąt. Mod na który czekaliśmy długie 8 lat w końcu ujrzał światło dzienne. Jak się spisuje? Powiem krótko- Jest wspaniały!


W tym modzie szczątki potrafią być zabawne 🙂

Kiedy odpaliłem Black Mesę czułem się tak jakbym powrócił do wczesnych lat dzieciństwa zachowując całe doświadczenie zdobyte od tamtego okresu. Stare śmieci, ale za to powiew świeżości. Weźmy już pamiętną scenę początkową w wagoniku Black Mesa Transit System. Już wtedy zwracamy uwagę na dwie rzeczy- pierwsza to szczegóły z jakim oddano nie tyle ten wagonik, ale nawet kompleks który oglądamy zza okiem. HL1 za sprawą nieświeżej grafiki nie oddaje już ogromu tego kompleksu jak kiedyś, za to tutaj możemy poczuć to znowu. Nie mówiąc już o tym, że w wagoniku możemy sobie nawet poczytać położoną na siedzeniu gazetę.

Drugą sprawą jest to, że autorzy kompletnie od zera postanowili tego moda zbudować. Właściwie nie ma tutaj elementów z drugiego HL’a czego o innych modyfikacjach powiedzieć nie można. Nowe modele, tekstury, a nawet nagrane od nowa odgłosy i dialogi. Już wiem dlaczego nad tą modyfikacją tyle pracowano- to kawał solidnej roboty, oszlifowany diament(z kilkoma ryskami, ale to potem), zupełnie nowy poziom dla modyfikacji i jak dla mnie najlepszy mod na Source’a , a może nawet w ogóle. Kiedy grałem w Minervę czułem, że to w co gram jest wspaniałe. Przy Black Mesie czułem to samo, tyle że razy 10. Bomba!


Grafika jest tak dobra, że nawet płyny Bullsquid’a mogą być piękne…

Pomówmy teraz o grafice. Jak już mówiłem, autorzy zdecydowali się zbudować moda od zera, co wyszło im świetnie. Jest to chyba najładniejszy mod na starego dobrego sursa. Ba! Niektóre modele są tak dobre, że nawet Valve nie robi lepszych. A co do mappingu? Także jest bardzo dopracowany. Twórcy przerobili kanciaste korytarze z HL1 tak, aby wyglądały tak jak powinna wyglądać gra w XXI wieku. Pokusili się nawet o wprowadzenie kilku Halflajfowych zagadek w stylu przyczep kurek do machiny, a następnie nim pokręć, przynieś kilka ciężkich przedmiotów do metalowego „kosza”, aby on, te przedmioty plus siła wody sprawiła, aby unieść złamany pomost itd. Nawet jeśli autorzy dokonali modyfikacji w lokacjach w stosunku do pierwszego „Okresu Połowicznego Rozpadu” to wyszło to tylko Black Mesie na dobre. Zwłaszcza, że twórcy pokusili się o dodanie kilku gagów, a humor jest czasem rozwalający.

Aby dopełnić obrazu grafiki, powiem też, że autorzy dodali pewien „ficzer” , który sprawia, że nasze bronie brudzą się od krwi ludzkiej, obcych, lub kwasu Bullsquid’a. Oczywiście są to tylko tekstury i zawsze pojawiają się w określonych miejscach, ale za to jest to fajna graficzna nowinka.


Każdy fan Half-Life’a powinien wiedzieć co to za dziura i co w niej było 😛

Co jednak z mechaniką? Czy autorzy postanowili do końca wejść w XXI wiek i w gry, którymi katują nas dzisiejsi twórcy? Na szczęście nie- jest to ta sama rozgrywka którą znamy z dwóch Half-Life’ów . Przycelowanie o które byłem niespokojny, na szczęście występuje tylko w Magnumie(swoją drogą- najpotężniejsza broń. Arsenał został niezmieniony) i jest to dobre, ponieważ możemy strzelać precyzyjnie i prawie tak dobrze jakbyśmy mieli snajperkę. Co ciekawe, twórcy zamienili miejscami Magnuma i strzelbę, co sprawia, że właściwie naszą drugą bronią(palną, bo łom się nie liczy) jest właśnie rewolwer. A skoro już mówimy o początku, to tuż po eksplozji autorzy zafundowali nam zmianę w konwencji. Kiedy nie znalazłem łomu tam gdzie myślałem, byłem przerażony, a nawet wracałem się, aby go odszukać, bo myślałem, że go zapomniałem. Łom dostaliśmy później, a naszą jedyną bronią do walki z zombiakami były rozrzucone tu i ówdzie flary, podpalające zombie, oraz stary dobry strażnik(ciągle nie wiem, który to Barney :))pomagający nam pistoletem.

Dodano też parę elementów interaktywnych. Scena z mikrofalą została wycięta o karcącego nas Magnussona , ale za to banan na twarzy pojawił mi się kiedy byłem w łazience i usłyszałem naukowca, który w swojej kabinie miał mały problem- brak papieru. Mogliśmy zlitować się nad nieszczęśnikiem i dać mu rolkę, co prawda nic nam to poza podziękowaniem nie da, chyba, że poczucie spełnienia dobrego uczynku dla nieżyjącego w realnym świecie osobnika 😛 .

Został nam tylko smutny obowiązek- wady- ale na szczęście to łyżka dziegciu w beczce miodu, tak więc długo to nie zajmie. Są to tylko błędy natury technicznej- gra lubi od czasu do czasu wywalić do pulpitu, czasem też zamiast planszy ładowania pojawia się fioletowo-czarna szachownica, a ja np. nie miałem nazw rozdziałów tylko raczyły mnie napisy w stylu: „Black Mesa_Chapter Ileśtam” . Największym błędem jest jednak to, że jest to mod niekompletny- nie ma Xen, na które prawdopodobnie znowu trzeba będzie czekać 8 lat…

I to wszystkie błędy. Naprawdę, nie wiem co jeszcze napisać o Mesce. Nawet mimo braku Xen, czuć, że gra się w grę kompletną, przy której autorzy bawili się swoją pracą. Miód dla fanów HL’a, ale niestety osoby nieznające uniwersum mogą nie połapać się w gagach, lub w znajomych postaciach(spotykamy min. Eli’ego Vance’a i Dr. Kleinera). W sumie to dla fanów stworzono tego moda i zdziwiłbym się gdyby zainteresowałby się nim „nie-fan”(no chyba, że jakiś słynny jutuber zrobi lec pleja). Co oczywiście nie byłoby złe- więcej ludzi w społeczności zawsze jest dobre 😛 . To tyle co chciałem o tym modzie powiedzieć- sprawdźcie go sami. Koniecznie!

A na koniec- mały stosik, który ułożyłem ze szczątków 😀 .

Informacje o mrkarrmel

Chłopiec z prowincji.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Half-life i Portal, Wpisy i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na „Karrmela wrażenia z Black Mesy

  1. zwieracz pisze:

    Sztuka nowoczesna 😉
    Jak tak czytam zagraniczne fora, to właśnie dziwi mnie to jak wiele osób, które czekało lub po prostu z ciekawości zagrało w Black Mesę nigdy nie grało w oryginalnego HL’a (albo tylko zaczęło i nie skończyło). Czyli to jednak nie jest tak zupełnie tylko dla fanów i dobrze 🙂
    Black Mesa pokazuje stary styl rozgrywki gdzie wszystko nie było obtoczone niewidzialnymi ścianami. Niestety i Valve to robi (patrz Portal 2). Mam nadzieję, że HL3 nie będzie taki strasznie liniowy jak P2.

  2. daltesta pisze:

    Ale te rozwalone barierki to tragedia jest. Jeden ze słabszych momentów Czarnej mesy

  3. Pingback: 2 lata! | Blog Karrmela

  4. Pingback: Moje ulubione mody | Blog Karrmela

Dodaj odpowiedź do mrkarrmel Anuluj pisanie odpowiedzi